wtorek, 10 kwietnia 2012

rozdział 4

Zayn patrzyła na mnie oczekująco. Chwile trwało zanim się w sobie zebrałam. Co prawda było to trudne ale musiałam.. musiałam powiedzieć Zaynowi dlaczego tak wybuchłam obrażając go. Powoli i niepewnie zaczęłam
 - Miałam chłopaka.. nazywał się.. Patric ..- musiałam zrobić pauzę, ponieważ łzy napłynęły mi do oczu na samo wspomnienie o nim. - Byliśmy razem szczęśliwi.. związek jak z bajki. Było idealnie... Ale pewnego dnia stała się tragedia.. On..on.. został zgnieciony przez drzewo - wybuchłam płaczem. To było dla mnie bardzo trudne.. Zayn popatrzył na mnie współczująco i czule mnie przytulił. - To się stało przeze mnie ! To była moja wina ! - płakałam.
-Ale dlaczego tak sądzisz... ? Wypadki się zdarzają i nie możesz się za to obwiniać.. to nie twoja wina - mówił do mnie bardzo delikatnie. Czułam straszny ból.. Znowu nowa fala rozpaczy mnie zaatakowała. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Zayn.. to nie wszystko... on..on by żył gdyby nie ja... on..mnie uratował. - siedziałam w ramionach Zayna. Przytulał mnie do siebie i słuchał z uwagą. Podał mi chusteczkę. Łzy leciały mi przez cały czas strumieniami..
 - Ten piknik.. to był zły pomysł... Ja..ja go na to namówiłam... potem mieliśmy spać w namiotach... i .. wieczorem była burza.. ja wyszłam, ponieważ zawsze lubiłam patrzeć na pioruny.. w pewnym momencie Patric krzyknął.. ja nie wiedziałam co się działo.. poczułam jak popchnął mnie.. padłam na ziemie, a gdy się odwróciłam i spojrzałam na miejsce w którym stałam wcześniej - nie mogłam dokończyć ponieważ łzy mnie dławiły. Przeżywanie tego wszystkiego na nowo.. To było straszne... - on...on..on tam leżał pod tym drzewem.. zgnieciony.. ja..ja nie wiedziałam co mam robić... byłam w totalnym szoku... - nic już więcej nie byłam w stanie z siebie wydusić. To tak strasznie bolało.. Straciłam osobę na której mi na prawdę zależało.. i.. i na dodatek ta osoba nie żyła przeze mnie.. Nagle poczułam rękę Zayna na swoim policzku... Patrzył mi prosto w oczy...
 - Lily... skarbie... to nie twoja wina... to.. - wyraźnie próbował znaleźć słowa które byłyby odpowiednie do sytuacji. Płakałam. Ale bliskość Zayna działała na mnie jak lekarstwo... Czułam się już lepiej niż wtedy.. Nie nie to że zapomniałam o Patricu... Ja po prostu pogodziłam się z tym, że go już nie ma... - to był tylko nieszczęśliwy wypadek - Dokończył Zayn, a ja wtuliłam się w niego z wdzięcznością za to, że jest ze mną. Wspomnienie o Patricu z czasem robiło się coraz mniej bolesne.. zauważyłam to dopiero teraz, kiedy byłam tak blisko 'mojego anioła '.. Gdyby nie on pewnie do końca życia trudno mi było się pogodzić z  myślą, że Patrica już nie ma.. To znaczy.. dla mnie on będzie zawsze - w moim sercu.. ale nie mogę już poczuć jego bliskości.. jego dłoni.. jego zapachu oraz smaku jego ust.. Tak to bolało.. ale nauczyłam się żyć już z tą myślą, a Zayn na prawdę bardzo mi pomógł.. Być może nieświadomie, ale dzięki niemu znowu odzyskałam chęć życia i siły do działania. Mam nowy cel... Tylko.. boję się, że przez Zayna zapomnę o Patricu.. a tego na prawdę nie chcę ! Ja chcę na zawsze zapamiętać, że był ktoś tak wspaniały jak Patric.. Co prawda wspomnienie o nim wydawało mi się już bardzo odległe, ponieważ to zdarzyło się bardzo dawno temu. Jednak wspomnienie o nim było dla mnie rzeczą najświętszą. Już nie myślę w ten sposób że nie mam po co żyć.. po prostu pogodziłam się z tym, że Patric będzie dla mnie teraz tylko wspomnieniem i pozostanie w moim sercu na wieki. Obecność Zayna na prawdę bardzo wiele dla mnie znaczyłą. Pomógł mi odnaleźć sens życia.. Może to głupie, bo ja go przecież nie znam.. rozmawiałam z nim zaledwie kilka razy, ale czuję, że nie potrafię bez niego żyć... jest dla mnie ogromnie ważny.. ale .. Jak ja do cholery mogę być z kimś innym niż Patric.. To..to było na prawdę bardzo trudne. Czułam, że obecność Zayna działa na mnie nie tylko uspokajająco... Czuła jak przez moje ciało przebiega gorący dreszcz za każdym razem jak Zayn mnie dotyka... a na dodatek miałam motylki w brzuchu. 
Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaków
 - Możecie wejść - powiedział do nich Zayn. Wlecieli do pokoju nie wiedząć jak się zachować. Popatrzyłam na nich, otarłam łzy i niepewnie się uśmiechnęłam.
 - Dziękuję wam - wyszeptałam wzruszona tym, że tylu świetnych ludzi tak się o mnie martwi.
- Jak się czujesz ? - Zapytał Lou dając mi marchewkę. Zaśmiałam się, mimo że nadal było mi na prawdę smutno... Oni są tacy.. że przy nich człowiek się śmieje nawet jak jest w najokropniejszym humorze..

- Widzę, że wygadanie się Zaynowi dużo ci pomogło - Uśmiechnął się szyderczo Harry. ie rozumiałam co ten uśmieszek miał znaczyć ale potraktowałam to jako zwyczajny sympatyczny uśmiech.

7 komentarzy:

  1. Nie usuwaj , proszę ;D
    Twoj blog jest świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Yeaah i jest 4 ♥ . Czekam na kolejnyyyyy .. : )))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohh yeeeah. Świetnie ;D
    @craazygirl1D

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne, aczkolwiek jak widzę, pomysł ściągnięty z innego bloga, można powiedzieć, prawie dokładnie to samo. Naprawdę, czy tak trudno wymyślić coś samemu?

    OdpowiedzUsuń
  7. drogi anonimie. a wiec prosze daj mi likn do tego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń